Jakże bym mogła rozpocząć nowy rok, nie idąc do lasu? No, nie mogłabym, więc poszłam.

Blisko, bardzo blisko, bo dalsze wędrówki będą możliwe dopiero za kilkanaście dni.  A że pierwszy dzień nowego roku był piękny, słoneczny, bardzo ciepły, to wykorzystałam to do cna.

Gdy już weszłam do lasu, znalazłam wygodne miejsce pod drzewem z pięknym widokiem na dróżki i niebo, usiadłam i czekałam sobie w ciszy na zmierzch, a potem na wieczór.

Siedziałam, przytulona do drzewa, i rozmyślałam o tym, co minęło, co trwa i co może się wydarzyć.

Chciałam zapamiętać te chwilę, to niebo obsypane pudrowym różem, ten księżyc jakby nieśmiało wychylający się zza niebnej zasłony, a potem ten granat nieboskłonu i koronkowe kontury drzew. Czułam spokój.

I jego też chcę zapamiętać i zanieść w nowy rok.



 

Wędruję, piszę i fotografuję, by oswajać przemijanie i inspirować do wędrówek, gdyż każdy czas jest dobry, aby ruszyć w świat. “Opowieści Wędrowne” to blog o tym, co możesz znaleźć, będąc w drodze.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments